Po 2 miesiącach ćwiczeń z Tonym Hortonem czas na krótkie podsumowanie :)
Przede wszystkim czuję się o wiele lepiej. Mam więcej siły, co prawda jeszcze nie umiem się podciągać bez krzesła, ale po dobrej rozgrzewce zrobię już 20 pompek! (a zaczynałam od jednej)..
Trochę pojawił mi się biceps - no na pewno jest już tam coś twardego i wyczuwalnego ;)
Co do wagi to przez pierwszy miesiąc bardzo się wahała - teraz dopiero widzę że na prawdę spada. Schudłam ze 4-5 kg, w brzuchu spadło ze 3 cm. Może niewiele, ale jest już jakiś rezultat! I tak przed weekendem wejście na wagę bardzo mnie ucieszyło, a po Świętach nic nie przytyłam - oczywiście trzymałam się diety.
Zmieniłam styl odżywiania, całkiem odstawiłam słodycze poza gorzką czekoladą i ciastami które sama piekę (królują fasolowe). Nie jem chleba białego, bułek, ziemniaków, chipsów, paluszków czy innych zapychaczy pszenicznych.
Pierwszy raz byłam na masażu :) U Ingi (mam nadzieję że dobrze pamiętam imię) w
Everybody Fitness Club. Miałam kupon 50zł zniżki, więc tym bardziej trzeba było skorzystać ;) Było świetnie i polecam!
Stosuję się do rad z książki "Opanuj swój metabolizm" i staram się zmienić kosmetyki na bardziej naturalne. Na początku chciałabym Wam polecić ten balsam:
Chwalą się na etykiecie że taki naturalny, ale rzeczywiście nie ma PEBów, parabenów ani sztucznych barwników. Zapach bardzo delikatny, więc tym lepiej! Jak na moje oko skład wydaje się spoko ;)
Pierwsze sukcesy za mną, trzeba się dalej wziąć w garść. Powinnam już być w połowie III fazy p90x, ale ostatnie 2 tygodnie sporo mniej ćwiczyłam, bo ciągle się coś działo i czasu brakowało, dlatego zaczynam dzisiaj III fazę raz jeszcze. Bring it!